Niedoszły słuchacz Oficerskiej Szkoły Lotniczej w Radomiu, marynarz – radiotelegrafista, wielbiciel piłki nożnej, członek Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych, honorowy Prezes OSP „Podklasztorze”. Od 2001 r. pracuje jako duszpasterz w parafii pw. św. Tomasza Kantuaryjskiego i NMP na Podklasztorzu. Mowa o ojcu Augustynie Węgrzynie OCist.  

Bogaty życiorys o. Augustyna mógłby posłużyć jako kanwa do niejednego filmu zarówno dokumentalnego jak i fabularnego. Ale zacznijmy od początku.

Ignacy Węgrzyn urodził się 25.02.1936 r. we wsi Jamy w woj. opolskim, jako dziewiąty z jedenaściorga dzieci Elżbiety i Ignacego Węgrzynów (w rodzinie były 4 dziewczynki i 7 chłopców). Do dziś żyją brat i siostra. Mama zmarła 04.12.1973, a ojciec zmarł 12.02.1976.

Tato przyszłego zakonnika był weteranem armii austriackiej, gdzie w wojennej potyczce, został ugodzony bagnetem w pierś, ale ostrze trafiło w książeczkę do nabożeństwa z bardzo twardymi (kościanymi) okładkami, która uratowała mu życie. Mama zajmowała się gospodarstwem domowym i wychowywaniem dzieci.

15.08.1944 r. przed zbliżającym się frontem, na rozkaz władz niemieckich, nastąpiła przymusowa ewakuacja mieszkańców wsi Jamy do lasów nieopodal Tarnowa. Rodzina Węgrzynów o rychłej ewakuacji dowiedziała się po Mszy św. sprawowanej w tamtejszym kościele z okazji uroczystości Matki Bożej Zielnej – obecnie Wniebowzięcie NMP. Mogli wziąć tylko to co najpotrzebniejsze. Przez miesiąc mieszkali w lesie pod gołym niebem, później w wykopanych przez siebie schronach i bunkrach. Tu rodzina przeżyła ofensywę katiuszy. Jak wspomina o. Augustyn – świst i huk spadających bomb słyszę do dziś. W lesie ciągnie opowieść dalej o. Augustyn – nawiązywały się przyjazne relacje pomiędzy Niemcami a ludźmi mieszkającymi w bunkrach i schronach.

– jeden żołnierz niemiecki przynosił nawet mamie chleb, zaś mama dawała mu za to mleko. Mieliśmy je, bo żyliśmy w lesie wraz z naszym bydłem.

W tym lesie przez całą wojnę ukrywali się również Żydzi. Kiedy po miesiącu nas ewakuowano, oni bali się wyjść (żeby nie zobaczyli ich Niemcy). Próbowali później pod osłoną nocy przejść przez granicę na stronę sowiecką, ale niestety wartownik niemiecki ich zauważył i większość została zastrzelona.

Nas ewakuowano do Tarnowa i ulokowano na terenie nieczynnej rzeźni. Wcześniej Niemcy odebrali wszystkim cały dobytek, płacąc pieniędzmi emisyjnymi, które obowiązywały na terenie guberni. Rodzina o. Augustyna zdana była na łaskę i niełaskę Niemców. Przyjeżdżały do nich siostry zakonne i przywoziły chleb i kawę zbożową. Po paru dniach Niemcy załadowali wszystkich do wagonów bydlęcych i wywieźli do Rosenberga (dzisiejsze Olesno na Górnym Śląsku). Ludność ulokowano w lagrach – barakach w obozie niemieckim. Tutaj rodzina o. Augustyna przebywała miesiąc. Warunki były ciężkie, panował głód i wszędobylskie pluskwy. Na śniadanie, jak mówi Ojciec – kromka chleba pociągnięta margaryną i kawa z buraków – gorzka, czarna. Na obiad – zupa z rzepy lub buraków, trafiały się w niej całe kopyta z nóg zwierząt i zupa była wręcz śmierdząca. Po niedługim czasie Niemcy zapytali tatę o. Augustyna czy chce zostać na Górnym Śląsku czy woli zesłanie w głąb Niemiec. Rodzina zdecydowała się zostać. Wówczas Niemcy wywieźli rodzinę Węgrzynów do Byczyny, niedaleko Kluczborka do majątku ziemskiego „Angersdorf” (dziś Proślice k. Kluczborka) Leo von Watzdorfa. Watzdorfowie pozostali w Proślicach do początku 1945 r. ich kuzyn Rudolf von Watzdorf zm. w 1944 r. W majątku przebywała wraz z rodziną Węgrzynów wdowa po Rudolfie wraz z dwójką dzieci. Rodzice pracowali w majątku, a dzieci przebywały w domu, ponieważ nie mogły bawić się z dziećmi Watzdorfa. Wraz ze zbliżającym się frontem, Niemcy nakazali uciekać rodzinie na zachód, jednak tato o. Augustyna postanowił zostać. W majątku „Angersdorf” rodzina oczekiwała na zbliżający się front. Jak wspomina o. Augustyn, kiedy nadjechały radzieckie czołgi ludzie wyszli na ulice witać radzieckie wojsko z kwiatami. 18 stycznia nadeszło wyzwolenie. W wyniku działań wojennych miasto Byczyna i wieś Proślice zostały poważnie zniszczone.

Po przejściu frontu, stopniowo zaczęła w okolicy działać polska administracja. Po zakończeniu wojny miejscowa ludność poczęła wracać do swoich domów. Rodzice o. Augustyna wyszukali w Proślicach gospodarstwo poniemieckie i w nim zamieszkali. Do gospodarstwa, po deportacji wróciła także rodzina Kosmalów wraz, z którą Węgrzynowie mieszkali przez ok. 1,5 roku. W Proślicach otworzono szkołę, i tu o. Augustyn skończył 7 klas. Następnie poszedł do liceum ogólnokształcącego do Kluczborka. Przed maturą zainteresowało się młodym Ignacym UB. bezskutecznie próbowali go zwerbować w swoje szeregi.

Po maturze Ignacy Węgrzyn złożył papiery do Radomia do Lotniczej Szkoły Oficerskiej. Już wówczas w sercu przyszłego zakonnika zakiełkowała myśl o powołaniu. Przed egzaminami do Szkoły Lotniczej Ignacego skierowano na kurs przygotowawczy do Gliwic. Jednak kontakty z UB nie pozostały bez echa i niestety nie został przyjęty do lotnictwa. Jako poborowego skierowano o. Augustyna do marynarki wojennej na 3 lata. Służył jako radiotelegrafista w Ustce, Świnoujściu i Kołobrzegu.

Po odbyciu zasadniczej służby wojskowej młody Ignacy wrócił do Proślic i pomagał rodzicom w gospodarstwie. Tu założył i prowadził Kółko Rolnicze. Był kierownikiem, skarbnikiem i traktorzystą. Finansował i działał w klubie piłkarskim „LZS Proślice” (istnieje po dziś dzień). Mając 28 lat i postanowił coś zrobić ze swoim życiem. Nie mówiąc nic nikomu, podjął decyzję o pójściu do zakonu. Decyzja poprzedzona była rozmowami z śp. o. Benedyktem Matejkiewiczem OCist, późniejszym Opatem w Opactwie Cystersów w Wąchocku, który to wówczas jako zakonnik prowadził rekolekcje w rodzinnej parafii o. Augustyna. O. Benedykt zaprosił Ignacego do Wąchocka.

W 1965 r. 28. letni Ignacy Węgrzyn wstępuje do Zakonu Ojców Cystersów w Wąchocku. Odbywa postulat, w czasie obrzędu obłóczyn przyjmuje imię Augustyn i rozpoczyna roczny nowicjat po nim zaś składa śluby czasowe. W 1966 r. rozpoczyna naukę w Wyższym Seminarium Duchownym Zgromadzenia Księży Misjonarzy w Krakowie.

28.12.1969 r. przed opatem o. Benedyktem Matejkiewiczem OCist składa śluby wieczyste. Święcenia kapłańskie z rąk ks. bpa Piotra Gołębiowskiego odbiera w Sandomierzu 10.06.1972 r. Po święceniach 11.06.1972 r. odprawia swoją Mszę prymicyjną w klasztorze w Wąchocku, następnie 18.06 w Proślicach, 25.06 w Jamach. W 1972 roku o. Augustyn zostaje skierowany na wakacje do Krzeszowa w diecezji wrocławskiej, obecnie legnickiej. Po powrocie z wakacji w latach 1972 – 1974 pracuje jako wikary w Opactwie w Wąchocku.

We wrześniu 1974 r. przełożeni kierują o. Augustyna ponownie do Krzeszowa. Tu przez 6 lat pracuje jako wikary z proboszczem o. Tadeuszem Ziomkiem OCist, 7 lat jako wikary z proboszczem o Baldwinem Ziętarą OCist. Następnie role się odwracają i o. Tadeusz Ziomek OCist zostaje wikarym, a o. Augustyn pełni rolę proboszcza do roku 2001, kiedy to dekretem nieżyjącego już opata o. Eustachego Kocika OCist przybywa wraz z o. Tadeuszem do Sulejowa.  

.

Kategorie: Ciekawostki